Po pierwsze nie szkodzić!
Zimowa opieka nad zwierzętami w postaci dosypywania ziaren zazwyczaj kojarzy nam się z ważnym obowiązkiem, nagrodzonym później wdzięcznym widokiem przylatujących ptaków do karmnika. Warto jednak pamiętać, że temu zwyczajowi sięgającemu długiej tradycji powinien przyświecać jeden cel: pomoc zwierzętom, a nie poprawa naszego nastroju i uatrakcyjnienie wolnego niedzielnego przedpołudnia. Okazuje się, że dokarmiając ptaki w sposób niewłaściwy można im nawet zaszkodzić, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. O czym koniecznie trzeba pamiętać?
Po pierwsze:
Absolutnie odradzamy karmienie pieczywem! Pieczywo, zwłaszcza stare, spleśniałe nie tylko dla ludzi, ale również dla ptaków jest szkodliwe. Nie dość, że chleb dla ptaków jest pożywieniem jałowym, to zawiera dodatki, np. sól, która prowadzi do chorób nerek i kwasicy. Widok ptaków ze zdeformowanym skrzydłem, tzw. „anielskie skrzydło”- to niestety skutek dożywiania pieczywem i resztkami z „ludzkiego stołu”. Chleb wypełniając żołądek ptaków, powoduje sztuczne uczucie sytości, powstawanie gazów trawiennych, uniemożliwiając im tym samym, zdobywanie właściwego pożywienia. Paradoksalnie taki pokarm, może doprowadzić do śmierci głodowej. Czym więc dokarmiać ptactwo wodne, jak np. łabędzie? Można naszykować ugotowane i pokrojone w drobną kostkę warzywa (oczywiście BEZ SOLI!), pszenicę, ziarna kukurydzy, płatki owsiane, czy dedykowany granulat. Tak przygotowane pożywienie wyłóżmy do płaskiego naczynia, kuwety, aby nie leżało bezpośrednio na ziemi. Pamiętajmy, aby nie wrzucać jedzenia do wody!
Po drugie:
Jeśli zależy nam na dokarmianiu ptaków, zacznijmy dopiero wtedy, gdy przyjdzie załamanie pogody, mróz, spadnie śnieg, aby nie zaburzać naturalnego instynktu zdobywania pożywienia przez dzikie ptaki. Część z nich powinna migrować, więc uzależnianie ptaków od pomocy człowieka, to niepotrzebna ingerencja w ich naturalne zachowania.
Po trzecie:
Regularność! Ptaki powinny mieć dostarczane pożywienie CODZIENNIE! Lepiej podsypać ziarno w mniejszych ilościach, a częściej, żeby nie namiękło. Gdy leży za długo, szybciej się psuje i pleśnieje.
Po czwarte:
Sprzątajmy karmnik! Ptaki żywiące się w karmniku bardzo szybko trawią, a więc za każdym razem, gdy wysypujemy nasiona oczyśćmy „talerz” łopatką, małą szpachelką, aby zapewnić ptakom czyste naczynie. W ten sposób zapewnimy im lepszą jakość jedzenia bez narażania ich na drobnoustroje i pasożyty występujące w odchodach. Warto od czasu do czasu, zdezynfekować karmnik przemywając go gorącą wodą (bez detergentów!)
Po piąte:
Wybierzmy bezpieczne miejsce na ptasią stołówkę. Niech to będzie zaciszne miejsce, osłaniające przed silnym wiatrem, ale nie za blisko drzew, z których drapieżnik mógłby w łatwy sposób schować się i zaczaić się na przylatujące do karmnika ptaki. Karmnik powinien być na wysokości nie niższej niż 1.5 metra. Wprawdzie dla kota taka wysokość nie ma zbyt dużego znaczenia, ale przynajmniej ptaki będą miały kilka sekund więcej, aby szybciej wzbić się w powietrze w chwili miauczącego zagrożenia. Dobrym pomysłem, chroniącym ptaki przed wyskokami kotów, jest zakładanie śliskiej (np. stalowej) obejmy tuż pod samym karmnikiem. Wówczas niepozorny mruczek, nie będzie mógł zaczepić się pazurami, a ptaki będą miały większe szanse na przeżycie.
Po szóste:
Pamiętajmy o poidełku na wodę! Wystarczy wyłożyć płaskie naczynie z ciepłą, ale nie gorącą wodą, aby ptaki mogły się napić. Oczywiście taką wodę trzeba często wymieniać, zwłaszcza, kiedy pod wpływem przymrozków zamieni się w kostkę lodu.
Po siódme:
Nie ma jednej, idealnej karmy dla ptaków. Z obserwacji wynika, że w karmniku najchętniej i w pierwszej kolejności znika ziarno słonecznika, zarówno w łupinkach, jak i łuskane, dlatego dbałość, aby zawsze znalazły się nasiona oleiste, zagwarantuje, że ptaki chętnie będą odwiedzały tak przygotowaną „jadalnię”. W różnych gotowych mieszankach znajdują się pszenica, proso, żyto, pszenżyto, owies, siemię lniane, sorgo, nasiona dzikich traw. Gdy wysypiemy słonecznik, pojawią się sikory, dzwońce, kowaliki, wróble i mazurki, czyże, grubodzioby. Prosem, zainteresują się także wróble, mazurki, gołębie i sierpówki. Słonina to przysmak, który zaczną zajadać sikory, kowaliki, dzięcioły, a nawet sójki. Trzeba jednak pamiętać, aby słonina NIE BYŁA solona i nie wisiała dłużej niż 2 tygodnie, bo wówczas zjełczeje.
Po ósme:
Mieszanka tłuszczowa, tzw. kule tłuszczowe rekomendujemy, aby wykonać samodzielnie, czego uczymy uczniów biorących udział w naszych zajęciach edukacyjnych. Natomiast kule owinięte drobną siateczką odradzamy, ponieważ wielokrotnie zdarzały się przypadki zaplątania ptaków, co kończyło się ich śmiercią. Kule wykonane samodzielne można wyłożyć w karmniku, albo zawiesić na sznureczku.
Po dziewiąte:
Wielkim przysmakiem są orzechy: włoskie, laskowe, a nawet ziemne (NIESOLONE!). Można je zostawić w łupinkach, wówczas będzie to pokarm dla wron, gawronów. Jednak są tak wysokoenergetyczne, że chętnie będą zjadane przez wszystkich gości karmnika. Z czasem może się okazać, że zacznie się pojawiać wiewiórka.
Po dziesiąte:
Można także wyłożyć owoce: jabłka i gruszki dla drozdów, np. kwiczołów, czy kosów. Warto sprawdzić przy okazji, czy chętnie będą zjadane owoce porastające tradycyjne odmiany krzewów, jak rokitnik, dereń, jarząb, dzika róża, bez czarny, morwa, tarnina. Można też wyłożyć owoce suszone, ale wyłącznie te bez konserwantów i niesiarkowane. Jeśli nie mamy do takich dostępu, lepiej zupełnie zrezygnować, aby nie narażać ptaków na trudne do przewidzenia choroby.
Pamiętajmy, że jeśli nie jesteśmy w stanie zapewnić ptakom właściwego pokarmu, lepiej nie dokarmiać ich w ogóle. Ptaki prędzej czy później znajdą dostęp do pożywienia, a jeśli zapewniamy im jedzenie, które im zaszkodzi…poprawimy wyłącznie swój nastrój, a przecież można na niego wpłynąć innymi, mniej inwazyjnymi dla przyrody metodami.